| ZAMIAST WSTĘPU | MOI PRZODKOWIE | MOJA RODZINA I JA | WOJNA 1939-1945 | PO WOJNIE | BIAŁY PAŁAC | Posłowie | Galeria zdjęć | Sześćdziesiąt lat w cieniu żagla | strona główna


BEZ POCZĄTKU I BEZ KOŃCA


ZAMIAST WSTĘPU


Wspomnienia, --- wspomnienia taty, --- moje wspomnienia, --- kartki z pamiętnika, --- nasze życie, --- takie były dzieje mojej rodziny, --- mojego ojca historii ciąg dalszy, --- radości i smutki życia codziennego, ------- a może jeszcze inaczej ?

Jeszcze dzisiaj nie wiem dokładnie o czym tak naprawdę chciałabym napisać --- najpierw myślałam rzeczywiście aby dokończyć wspomnienia tatusia, ale potem przestało mi się to podobać. -- Nie wiem czy w ogóle temu podołam, -- czy się do tego nadaję. --- Lubię pisać, ale nigdy nie pisałam jakiegoś większego opracowania. --- Miałam piętnaście lat gdy zaczęłam pisać pamiętnik. -- Pamiętam, że doznałam dziwnego uczucia patrząc po raz pierwszy na zapisane kartki, tak jak gdyby zaczęły one żyć własnym, a nie moim życiem -- dlatego potem starałam się aby nigdy nie odczytywać tego co już zostało zapisane, chcąc aby napisane strony przyzwyczaiły się do tego, że istnieją. ---

Lecz gdybym chciała napisać wspomnienia o sobie, o mojej rodzinie, o moich i o naszych przeżyciach, to chyba nie wiedziałabym od czego mam zacząć. -- Czy na pierwszym planie miałoby się znaleźć miejsce akcji, a może lepiej czas? -- Ale czego? -- Od czego tak naprawdę powinnam zacząć? ---- Wymyślałam różne wersje ale okazało się, że tak naprawdę nie ma i nie może tu być żadnego początku. --- Bo nawet gdyby zacząć od mojego urodzenia, to też nie byłby początek, bo gdzieś musiałabym się znaleźć, - w jakimś miejscu, które już istniało przedtem -- towarzyszyliby mi moi rodzice, moja rodzina, --- każdy gdzieś mieszkał, z kimś się przyjaźnił, -- kochał, nienawidził ---- ludzie się schodzili, rozchodzili, --- podróżowali ----- i zaczęłoby mi się to wszystko mieszać oraz kojarzyć i znowu się gmatwać genealogicznie i geograficznie i chronologicznie.
Więc ma to być opowieść ? – być może moje wspomnienia ---- ale nie chcę pisać tylko o sobie i o mojej rodzinie i nie tylko o naszych przeżyciach. ---- Długo się nad tym zastanawiałam, --- ale jak się już na te wspomnienia zdecydowałam, to mam wrażenie, że wyjeżdżam w podróż w nieznane krainy i wszystko to co mnie po drodze spotka będzie wielką niezamierzoną przygodą -- a na pewno ostatnią przygodą mojego życia. ---- Nie jestem nawet pewna z której wyruszę stacji, przez które przystanki i postoje będzie się przesuwał pociąg mojej pamięci -- co opowiadana przeze mnie historia uzna za ważne w moim życiu, a co usunie z mojej pamięci jako nieistotne. --- Przeżycia chociaż własne, ale oglądane przez pryzmat minionego czasu, stają się nagle czymś zupełnie innym, niżby się to wydawało obojętnemu, bezstronnemu widzowi. ---- Muszę się przyznać, że już na początku moich zamierzeń pisarskich, starając się uporządkować posiadane (choć niezbyt liczne) materiały w postaci dokumentów, pisanych i otrzymywanych listów, moich pamiętników, kartek pocztowych – widokówek z różnych miast, z różnych państw i często od osób, których już dziś nie mogę sobie przypomnieć, a tym bardziej co mnie z nimi łączyło, spotkałam się z bardzo dziwnymi skojarzeniami, z którymi dopiero zaczęłam się oswajać po kilku miesiącach przemyśleń. ---- ( Oczywiście pamięć jest zawodna -- a ja mam już osiemdziesiąt lat i tyle też lat miał mój tata gdy zaczął pisać swoje wspomnienia.) ---- Ale wtedy, gdy wydawało mi się, że wszystko zapomniałam i właściwie to nie mam o czym pisać -- poczułam się tak, jak gdybym otworzyła jakąś nową książkę, która z początku nie wydawała mi się ciekawą, a nagle na kolejnej stronie zaczęły się dziać jakieś przedziwne historie, nadzwyczaj interesujące, o których nie miałam w ogóle pojęcia i zaskakiwały mnie niewiarygodnie ---- I wtedy zadawałam sobie pytania: czy to wydarzyło się naprawdę? -- czy ja to naprawdę przeżyłam? -- jak to się stało, że nie zwróciłam na to dotychczas uwagi? ---- ale tak było naprawdę i dobrze, że chociaż dopiero teraz, ale że to zrozumiałam. ---- Czasem stało się tak przez jakiś niezrozumiały list, czasem przez jakieś niedopowiedziane słowo, czasem nawet przez jakąś dawną, a niewyjaśnioną kiedyś sprzeczkę .......
Zdziwiła mnie również jakaś dziwna zależność mojej osoby i moich wspomnień, od okresu, który właśnie zamierzałam sobie przypomnieć i opisać. --- Umiejscowienie siebie w tamtym czasie jest tak silne, że zapominam, że to już wszystko dawno przeminęło, że wszystko dawno zostało ukończone, zarówno dla mnie jak i dla wszystkich występujących tam osób i to nie w tej chwili, ale już bardzo dawno temu, a moi rówieśnicy z tamtych lat nie są już dziećmi, ani nie są jeszcze młodzi, nawet niewiadomo czy żyją, ale w mojej pamięci pozostali tacy sami, jak wtedy, gdy się z nimi rozstawałam, lub gdy widzieliśmy się po raz ostatni, a czasem nawet wtedy gdy widzieliśmy się po raz pierwszy. ---- Wszystko zależy od wielkości uczuć, które były z tym związane. --- Szkoda, że nie mogę tego z nikim przekonsultować, ani nie mogę się zapytać, ani nie mogę sprawdzić, czy tak to właśnie się odbyło, czy się jednak nie mylę i czy w ich pamięci pozostały takie same skojarzenia. ----- Czuję się wtedy zagubiona i ogarnia mnie zniechęcenie, czy to ma w ogóle jakiś sens, czy ja podołam temu zadaniu, czy to rzeczywiście będzie odzwierciedleniem naszego życia i naszych przeżyć.
A więc czy to będzie saga rodzinna?. --- Też nie umiem teraz odpowiedzieć na to pytanie. -- Nawet nie wiem czy to ma być opowieść o całej mojej rodzinie, czy tylko przedłużenie wspomnień rozpoczętych przez mojego ojca. --- Najpierw nie chciałam pisać wcale o sobie, lecz po pewnym czasie doszłam do wniosku, że tak to się na pewno nie uda, bo moja osoba zacznie się nagle do wszystkiego wtrącać. -- Jak już tylko przyszła na świat to wszędzie wysuwała się na pierwszy plan i ja sama musiałam się z tym pogodzić, bo wiedziałam, że inaczej się nie da. --- Potem zaczęłam się zastanawiać jak można utrwalić pamięć o różnych ludziach i od czego to zależy i jak można to zrobić i czy w ogóle można? -- I nasuwa się kolejne pytanie, jakie sama sobie zadaję. ---- Czy można zachować swój ślad w czasie i w przestrzeni? ---
Gdy znajduję się w miejscach gdzie przebywałam jako dziecko widzę siebie czasem zupełnie wyraźnie gdy jako bardzo mała dziewczynka idę za rękę z moją babcią w parku Wilsona w Poznaniu, lub w lesie w Puszczykowie. --- Podczas kilkudniowego pobytu przed trzema laty w Wilnie, chodząc po starych uliczkach miasta w poszukiwaniu wspomnień, widziałam przed sobą kilkunastoletniego podlotka w wyrośniętej sukienczynie biegnącego z tajną korespondencją dla organizacji AK, lub uciekającego z koleżankami i kolegami ze szkoły na wagary na Górę Zamkową.
Albo tak na przykład Warszawa -- kojarzy mi się szczególnie z moim tatą. -- Moi rodzice mieszkali w Warszawie od 1945 do 1953 roku i gdy od czasu do czasu, przyjeżdżałam do nich z wizytą lub w celach rekreacyjnych -- uczyłam się tego miasta, którego w ogóle przedtem nie znałam, a które powoli zaczynało podnosić się z ruin po zniszczeniach wojennych. -- Tata pomagał mi w tej nauce. -- Włóczyliśmy się po starym mieście, po ulicach śródmieścia, zaglądaliśmy na zaplecza domów, gdzie znajdowaliśmy często zupełnie nie zniszczone a prześliczne ogródki na podwórkach zniszczonych domów. -- Porównywałam istniejące, czy nieistniejące już miasto ze starymi albumami przedwojennej Warszawy, szukałam pałacyków Krakowskiego Przedmieścia i towarzyszyłam w ich odbudowie -- a wszystko w obecności taty przy niekończących się rozmowach. --- A dzisiaj, chociaż tata nie żyje już od ponad dwudziestu pięciu lat, zawsze kiedy jestem w Warszawie, wydaje mi się, że idzie obok mnie i słyszę jego głos i razem przeżywamy wszystkie zmiany zachodzące nadal w tym mieście na przestrzeni ostatnich lat. ----
Dzielnica Poznania – Łazarz, w której teraz mieszkam wiąże się wspomnieniami z moim pierwszym mężem. --- Tutaj, w mieszkaniu jego rodziców, spotkałam się z nim już jako prawie dorosła osoba w lipcu 1945 roku, gdy przyjechałam do Poznania po raz pierwszy z moją mamą, po powrocie do Polski. -- Tutaj, w budynku na rogu ulic Wyspiańskiego i Matejki braliśmy ślub cywilny, -- tutaj, również w wujka mieszkaniu, odbyła się, pełna ludowych obrzędów uczta weselna (po ślubie cywilnym) --- tutaj znajdowała się nasza fabryka, ---- tutaj chodziłam do liceum w pierwszym okresie, po naszym ślubie --- tutaj --- tutaj --- tutaj .....
Widzę siebie jeszcze w wielu miejscach, zwłaszcza w takich, z którymi wiązały się szczególne mocne przeżycie, względnie silne uczucia. Widzę to wszystko tak wyraźnie jak na filmie, chociaż starym, ale bardzo czytelnym i wyraźnym. ----- Dlatego nie mogę uwierzyć aby cokolwiek mogło zaginąć bez śladu. ---- Ale, jak już wspomniałam na początku -- nie chcę pisać tylko o sobie --- zacznę więc na razie od moich dziadków.
Część pierwsza opracowania zawierać więc będzie na wstępie, z uwagi na szczupłość materiałów, w dość dużym skrócie, opowieść o moich przodkach. -- Zasadniczą jej treść stanowić będą jednak wspomnienia mojego taty, które rozpoczynają się od jego urodzenia to jest od kwietnia 1893 roku, -- i trwają do połowy czerwca 1939 roku, a więc kończą się w przededniu drugiej wojny światowej. ---- Muszę jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że wspomnienia mojego ojca, zawarte właśnie w pierwszej części, -- a moje wspomnienia, które stanowią trzon całej drugiej części pracy -- to dwa bieguny życia nie mające ze sobą chyba żadnego punktu styczności. -- Tato po sprawach osobistych, czy rodzinnych przejeżdża się błyskawicznie, traktując je jedynie jako tło do swoich rozważań ---- a zasadnicza treść to -- przede wszystkim -- najpierw pierwsza wojna światowa -- jako element walki o życie i przetrwanie --- a potem -- to praca zawodowa --- od pierwszego dnia po zakończeniu szkoły, poprzez cały szczegółowy jej przebieg, razem z dokształcaniem się i kolejnymi w niej awansami. ----- Natomiast moje wspomnienia -- to niekończąca się sentymentalna, liryczna opowieść, pełna czarodziejskich skojarzeń, połączona bajkowo z własnym nierealnym rozumieniem świata, przepełniona wieloma tęsknotami za czymś nieznanym -- skoncentrowana na własnym domu, własnej rodzinie ------ i własnych marzeniach. -- A moja praca zawodowa, -- zawsze traktowana była marginalnie.
Lecz jeszcze jedna sprawa przyszła mi na myśl, po prawie rocznej przerwie w pisaniu. --- Po prostu nie umiem wyobrazić sobie sama siebie, w sposób jednoznaczny, przez kilkudziesięcioletni okres czasu. -- Nie umiem się utożsamiać z osobą, która zupełnie nie jest do mnie podobna, ani z wyglądu, ani z upodobań, ani z zainteresowań. --- Kimś zupełnie innym jest egzaltowana nastolatka, która nic nie wie o życiu i jest zagubiona wśród nawału niezrozumiałych wydarzeń oraz zdarzeń --- Jak również niepodobna jest do niej jak również i do mnie -- młoda dziewczyna, wychodząca za mąż, która wcale nie jest jeszcze na to wydarzenie gotowa. --- Nie wiele mam również wspólnego z osobą, która nagle pozostała sama po zagubieniu się w labiryncie własnych i cudzych przeżyć oraz uczuć. --- Stale przemieniam się w inną osobę, a każda kolejna przemiana jest chyba równie trudna jak poprzednia. --- Przemiana mojej osoby jest naturalnie związana i uzależniona od zewnętrznych warunków życiowych, panujących w tym czasie w mojej rzeczywistości. -- Dlatego też nie można również porównywać mnie, jako nastolatki, czy też innego mojego wcielenia, z nastolatką, młodą dziewczyną wchodzącą w świat, czy też kobietą dojrzałą żyjącą obecnie --- ponieważ wszystko niestety jest ze sobą ściśle związane, łącznie z poziomem świadomości, dostępnością wszelkich informacji i możliwością kontaktowania się z własnym krajem i z całym światem. – Ale ponieważ i tak nie mam możliwości wprowadzenia jakichkolwiek zmian w tym co już się wydarzyło, więc moje życie zostało przedstawione w sposób zgodny z dziwnymi, nawet czasem dla mnie, pamiętnikami, zapiskami i listami i stanowić będzie treść następnej części opracowania.
Druga część opowiadania rozpocznie się bowiem w zasadzie od pierwszych lat mojego dzieciństwa, bo musiałam jakoś umiejscowić swoją rodzinę w miejscu i w czasie --- i te ostatnie jedenaście lat przed wybuchem drugiej wojny światowej, zostaną przedstawione z pozycji dziecka -- zwłaszcza, że mój ojciec zbyt dużo o swojej rodzinie nie pisał. -- Moje dzieciństwo w zasadzie skończyło się wraz z wybuchem drugiej wojny światowej. -- Potem wkroczyłam w jakiś bliżej nie określony okres młodzieżowy, który trwał mniej więcej do końca wojny, lub do końca 1945 roku, -- to jest dalsze sześć lat. ----- Na młodość -- życie przeznaczyło mi około osiemnastu lat, i w te lata wpisały się moje dwa małżeństwa. ---- Później –- to jest jeszcze krótki okres nauki, do ukończenia studiów, -- a potem już tylko praca zawodowa, aż do emerytury, oraz żeglarstwo. -- Oczywiście w moich wspomnieniach nie ma takich rozdziałów, bo opierają się one raczej na zewnętrznych okolicznościach --- zwłaszcza, że wraz z opisem mojego życia, łączą się przeżycia innych osób, bliżej lub dalej ze mną związanych. ----- Równolegle więc pisząc o moich przeżyciach, wspominam o życiu mojej rodziny oraz życiu moich i naszych przyjaciół, opierając się szczególnie na korespondencji otrzymywanej z różnym nasileniem w różnych okresach czasu oraz przeprowadzanych rozmowach, w formie wspólnych wspomnień. -- Ponadto przewijać się również będą powiązania ze sportem żeglarskim, z którym postanowiłam zakończyć dalszą działalność w 2007 roku, kiedy to doliczyłam się sześćdziesięciu lat przeplatania się go przez moje życie i umieściłam swoje wspomnienia z tym związane na mojej stronie internetowej pod hasłem Sześćdziesiąt lat w cieniu żagla
Ta druga część wspomnień ma się zakończyć rozstaniem z moim ukochanym domkiem w Poznaniu, na ulicy Mazowieckiej, co zostanie uwidocznione i zapisane w epilogu, pod romantycznym tytułem Biały pałac czy chatka Baby Jagi ?.


ciąg dalszy

 

www.kwasniewska.pl